Czystka w FBI – początek końca demokracji?
Wstrząsające informacje napływają z USA – p.o. szefa FBI przekazał listę nazwisk agentów, którzy pracowali nad sprawami związanymi z atakiem na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. Stało się to zaraz po tym, jak został oskarżony o „niesubordynację” – termin, który w tym kontekście oznacza jedno: nieposłuszeństwo wobec Trumpa i jego sojuszników.
Czy to początek czystki w FBI?
Administracja Trumpa od dawna sugerowała, że organy ścigania, które badały zamach na demokrację dokonany przez jego zwolenników, są „skażone” i należy je oczyścić. Teraz, gdy Trump wraca do władzy, niepokojące jest to, że kluczowe osoby odpowiedzialne za ściganie sprawców mogą zostać zastraszone, zwolnione lub wręcz postawione w stan oskarżenia.
Polska już to przerabiała
Brzmi znajomo? Powinno. W Polsce prawica przez osiem lat stosowała dokładnie tę samą strategię – stopniowe przejmowanie kluczowych instytucji związanych z wymiarem sprawiedliwości. Zaczęło się od Trybunału Konstytucyjnego, który został podporządkowany rządowi, a potem przyszedł czas na KRS, Sąd Najwyższy i prokuraturę.
Metoda była prosta:
- Najpierw atak na niezależne instytucje, oskarżanie ich o „skorumpowanie” i „działanie na rzecz elit” – w Polsce były to sądy, w USA jest to FBI.
- Potem czystki personalne – w Polsce sędziowie byli zmuszani do odejścia, przenoszeni do innych wydziałów lub zastraszani, w USA podobny los może spotkać agentów badających Trumpa.
- Na końcu pełna kontrola – w Polsce PiS stworzył sądownictwo na własne potrzeby, które wydało wiele korzystnych dla rządu wyroków. W USA celem Trumpa jest stworzenie systemu, w którym nikt nie odważy się go ścigać, a FBI stanie się jego osobistą policją.
Co dalej?
Przejęcie kontroli nad organami ścigania i sądami to jeden z kluczowych elementów budowy autorytarnego systemu. Polska przez osiem lat była na tej drodze, a USA mogą nią podążyć jeszcze szybciej. Jeśli Trump faktycznie zacznie eliminować „nieposłusznych” agentów FBI i prokuratorów, kolejnym krokiem będzie uderzenie w niezależne media, prawa wyborcze i wszelką opozycję.
Polska pokazała, że taka strategia działa. Pytanie brzmi: czy Ameryka ma jeszcze siłę, by się temu przeciwstawić?