Paradoks Prawicy
Trzecia dekada XXI wieku – Homo Sapiens jest wzburzony
Pewnie Państwo zauważyli oglądając telewizję, Facebooka czy inne źródła newsów, że i w Polsce, i w Europie, a zwłaszcza w USA, coraz częściej rozmawia się o migracji, buduje się mury, zamyka granice, uszczelnia je lub nakłada cła.
Jest to reakcja lękowa.
Odgradzanie się to instynktowna odpowiedź organizmu na poczucie zagrożenia. Tak reagują zwierzęta, tak reagują ludzie, a więc i całe społeczeństwa. To czego boimy się na poważnie?
Migracji.
A skąd się bierze migracja?
Główną przyczyną jest ubóstwo. To ono sprawia, że ludzie porzucają swoje domy w poszukiwaniu lepszego życia. Paradoksalnie, to właśnie w rejonach, gdzie kapitalizm rozwija się bez większych ograniczeń, ubóstwo bywa najbardziej skrajne. Brak regulacji, niski poziom ochrony socjalnej, wyzysk – wszystko to prowadzi do pogłębiania się przepaści między bogatymi a biednymi.
Migracja wynika także z konfliktów. A te nasilają się tam, gdzie różnice społeczne są największe – im większa przepaść między klasami, tym większe napięcia. To nie przypadek, że największe fale migracyjne wypływają z regionów, gdzie skrajna bieda sąsiaduje z bezwzględnym bogactwem.
Dziś do tych powodów dochodzą zmiany klimatyczne. Niektóre rejony stają się zbyt gorące lub zbyt suche, by można było tam żyć. Gdy w danym miejscu nie da się już uprawiać ziemi ani zdobywać wody, ludzie migrują, szukając bardziej „zielonej trawy” – dosłownie i w przenośni.
Paradoks prawicy
Kto najbardziej boi się migracji? Ludzie o poglądach prawicowych. To właśnie prawica najgłośniej krzyczy o zamykaniu granic, wzmacnianiu kontroli, budowaniu murów.
Paradoks polega na tym, że to ich własne idee – wolnorynkowy kapitalizm, brak regulacji, ignorowanie zmian klimatu, konserwatyzm obyczajowy – prowadzą do tuch właśnie problemów, których teraz tak się boją.
W jaki sposób poglądy prawicowe generują problemy, na które rzekomo są odpowiedzią?
Środowiska prawicowe (np. Konferedacja) promują kapitalizm, który stawia prawo własności i zysk ponad wszystko. Taki system generuje nierówności społeczne. A im większa przepaść między bogatymi a biednymi, tym większe napięcia i konflikty. A tam, gdzie są konflikty i bieda, ludzie szukają lepszego życia – czyli migrują.
Z kolei również typowe dla obecnej prawicy negowanie zmian klimatycznych i brak działań na rzecz ochrony środowiska oraz bezwzględne wykorzystywanie zasobów naturalnych w celu zwiększenia zysku prowadzi do sytuacji, w której całe regiony stają się niezdatne do życia. Kiedy brakuje wody i żywności, ludzie są zmuszeni do ucieczki.
Prawicowe podejście do rzeczywistości przypomina trochę groźne pochrząkiwanie Neandertalczyka (przepraszam wszystkich Neandertalczyków, którzy mogli się poczuć urażeni) – zdecydowana większość poglądów nazywanych „prawicowymi” wynika z lęku.
Kapitalizm to emanacja lęku o utratę tego, co moje (czy to przedmioty, kapitał, czy wolność), dlatego na piedestale stawia prawo własności. Takie instynkty obserwujemy już u małp – „To moje! Nie zabieraj, bo ugryzę.”
Konserwatyzm obyczajowy to też lęk – tym razem przed nieznanym. Odruch ten występuje w świecie zwierząt od milionów lat – jak widzę coś nowego, zachowuję ostrożność, bo kto wie, może chce mnie zabić. Wersja Homo sapiens: „Małżeństwa homoseksualne? Nie znam, więc na wszelki wypadek uznam, że to złe. Może homoseksualizm jest zakaźny? (Były takie pomysły, oj, były). A jeśli nic z tym nie zrobimy, to gatunek przestanie istnieć. Zakazać!
Po prawej stronie gromadzą sie również aantyszczepionkowcy. To też wynik lęku przed nieznanym oraz lęku przed utratą wolności (ktoś inny kontroluje co się dzieje w moim ciele). „Nie wiem, co tam jest, może Gates czipy tam umieszcza. Nie rozumiem, więc się boję. A poza tym ja nic nie muszę!”
Przepraszam więc, ale jak rozmawiam z osobą o „prawicowych” poglądach, widzę osobę, która się czegoś boi.
To po co nam ta prawica?
Trochę prawicy jest OK – społeczeństwo potrzebuje hamulcowego. Gdyby pozwolić lewicy rządzić bez ograniczeń, moglibyśmy rzucać się na wszystkie nowe pomysły zbyt entuzjastycznie, co mogłoby powodować mniejsze lub większe apokalipsy. Albo i nie, ale oprócz pędu w przód, warto zachować choć trochę ostrożności.
Jednak warto zauważyć, że „lewackie” idee – równość, pomoc społeczna, eliminacja ubóstwa, regulacje – w gruncie rzeczy zmniejszają chaos i zapobiegają konfliktom. A to oznacza, że w dłuższej perspektywie wzmacniają cywilizację, zamiast ją osłabiać. Pozwólcie, że wyjaśnię: lewica nie tylko kładzie nacisk na równość i współpracę, ale również dostrzega konieczność dbania o planetę i powstrzymania długoterminowych zmian, takich jak globalne ocieplenie. Tego rodzaju myślenie wynika z rzetelnej pracy, analizy badań i strategicznego myślenia na szeroką skalę – od rodziny po całe społeczeństwo i cywilizację. Ponadto wykazuje umiejętność rezygnacji z części swoich praw lub zasobów na rzecz szerszej społeczności, ponieważ zdrowa społeczność daje dużo lepsze szanse na przeżycie niż samodzielna walka o wszystko z wszystkimi.
I teraz do sedna: biorąc pod uwagę ewolucję mózgu, jeżeli jakaś „ideologia” (tu prawicowość) wynika z emocji wytwarzanej przez struktury mózgowe wykształcone już u gadów (lęku), z punktu widzenia czystej logiki, poglądy lewicowe są po prostu wyrazem dojrzałości emocjonalnej i intelektualnej, gdyż są owocem pracy raczej kory mózgowej, czyli ostatniego stadium w rozwoju człowieka.
Proszę się nie oburzać – zamiast tego polecam przeprowadzić remanent swoich poglądów według prostego klucza: Czy mogę dany pogląd wytłumaczyć jakąś obawą, jakimś lękiem? Jeżeli tak, czy chcę w życiu kierować się tylko i wyłącznie prymitywnym instynktem, który może kiedyś nam pomagał, gdy świat pełen był faktycznych zagrożeń dla homo sapiens? Przecież jesteśmy dominującym drapieżnikiem na tej planecie – czy ten lęk nie jest atawizmem – pozostałością po wcześniejszych stadiach naszej ewolucji?
Społeczeństwo potrzebuje równowagi – postępu i ostrożności, ryzyka i stabilizacji. Obecnie hamulcowy się zląkł i wkracza do akcji. Ale najpierw sam wygenerował te problemy w imię wolności, własności, chciwości i krótkowzroczności. Od kilku dekad obserwujemy mocne odchylenia na prawo, ale coraz bardziej rozumiemy, że cofanie się nie jest odpowiedzią na te problemy. To wahnięcie, które obserwujemy w 2025 roku też minie, i po tym kroku w tył, mam nadzieję, że zrobimy kolejnych 6 kroków w przód.
Życzę wszystkim rozsądku, w tych nierozsądnych czasach.
Dariusz Sochacki